OPERACJA DAKHLA!!! Zobacz naszą relację z rozpoznawczej wyprawy na laguny Maroka!

OPERACJA DAKHLA!!! Zobacz naszą relację z rozpoznawczej wyprawy na laguny Maroka!

15.05.2014

Bezkresne piaski Sahary Zachodniej, wielokilometrowe laguny w otoczeniu gór stołowych. Przewidywalne pływy, płaska woda i żadnych prądów! Ale przede wszystkim – pewny, silny wiatr codziennie! Idealne miejsce do treningu wind & kite przed sezonem. Dokładnie zwiedziliśmy ten spot. I już wiemy! Wracamy tam z Wami tuż po wakacjach! To prawdopodobnie najlepszy wiatrowo spot Afryki, zaledwie kilka godzin lotu od Waszego domu!

W połowie kwietnia, tuż przed rozpoczęciem sezonu w Chałupach kilkuosobowa ekipa „MOLO SURF plus przyjaciele” wybrała się do Sahary Zachodniej.

Natchnieni obietnicą ciepłego klimatu i pewnego silnego wiatru skorzystaliśmy z przedświątecznej okazji by wyskoczyć na piękne laguny Dakhla! I nie pomyliliśmy się – trafiliśmy w jedno z najciekawszych miejsc na wiosenny/jesienny wypad na deske!

Położona na południu Sahary Zachodniej, tuż przy granicy z Mauretanią, dokładnie naprzeciwko Wysp Kanaryjskich marokańska Dakhla to raj dla kitesurferów, windsurferów, ale też i surferów, bo tuż obok ciągnących się przez wiele kilometrów zatokowych, osłoniętych lagun, dokładnie po drugiej stronie niewielkich pagórków znajdują się piękne surferskie spoty z regularnymi 3-4 metrowymi falami, piaszczystym wybrzeżem, słowem idealne miejsce także do nauki pływania na desce surfingowej.

Ale wracając do laguny 😉 Długa niczym cały Półwysep Helski, osłonęta od oceanu zatoka z kilometrami płytkiej wody, regularnymi pływami i mocnym wiatrem ze stałego kierunku. Kilka baz kiteowych stanowi jedyny wyłom z krajobrazu piaszczysto-żwirowych gór stołowych otaczających cały region.

Naszą bazę Zenith KiteWorldwide wybraliśmy nieprzypadkowo. Chcieliśmy uniknąć ewentualnego tłoku na wodzie, zwłaszcza, że kilka dni przed naszym przyjazdem w Dakhla odbywały się zawody Pucharu Świata PKRA.

Baza oddalona od dwóch największych baz laguny (Dakhla Attitude i Mistral Club), z własną szeroką na kilometr i długą na 3km zatoczką okazała się być strzałem w dziesiątke. Kilka kitetów w zasięgu wzroku, prywatny rescue service na wodzie, a do pokonania dystansu 300 metrów pomiędzy naszą bazą a brzegiem laguny, do naszej wyłącznej dyspozycji był 40 letni Defender z kierowcą 😉

Najważniejszy dla nas był jednak pewny wiatr. Trafiliśmy wprawdzie na początek sezonu wiatrowego, więc do komfortowego pływania konieczne były kite’y 11-13m2, acz jak dowiedzieliśmy się u lokalesów, od maja do października nie da się tu pływać na kite’ach większych niż 10m2. A w tym okresie jest to miejsce ze 100% gwarancją wiatru.

Nie matrwiąc się więc odwiecznym pytaniem: 'czy będzie wiało’ codzienne pływanko rozpoczynaliśmy nienerwowo około południa, do lunchu, który jak przystało na Afrykę podawany był 'nie przed 15stą’, z kolejną sesyjką od późnego popołudnia do zachodu słońca. A słońce w Dakhla zachodzi po 21szej…

W 7 dni zaliczyliśmy więc 14 sesji pływania!

Warto wspomnieć o rewelacyjnych dodatkowych atrakcjach w postaci 20-kilometrowego spływu na White Dune – bezsprzecznie jednego z najpiękniejszych na świecie spotów kite’owych – wysoką wydmą ze śnieżnobiałego piasku otoczoną z 3 stron turkusową wodą laguny o głębokości pół metra z dopychającym do brzegu wiatrem >20knts. Byliśmy też w sekretnym miejscu dla zaawansowanych kiteowców – tzw. Sweet Spot’cie, czyli otoczonego górami długiego wąskiego przesmyku o wybitnie 'dyszowym’ wietrze i cudownych widokach na każdym halsie.

Do tego nasi gospodarze zafundowali nam wycieczkę na drugą stronę wzgórz z ofertą nauki sufringu na wyżej wspomnianym spocie oceanicznym, wycieczkę na street food dinner do oddalonego kilka kilometrów urokliwego 60 tys. miasteczka Dakhla – stolicy regionu, a jednocześnie bazy wojskowej okupującego Saharę Zachodnią Królestwa Maroka. To że miejsce to jest wyjątkowe ale też bardzo eksluzywne świadczy chociażby fakt, że podczas naszego pobytu Dakhlę odwiedziła marokańska rodzina królewska. ps. Dowiedzieliśmy się o tym podczas pływania, gdy nagle nadleciały wojskowe helikoptery, a zaraz po nich na szosie w pobliżu laguny pojawiło się kilka wielkich ciężarówek zapakowanych… tak, tak… wielkimi jachtami motorowymi. Cała kawalkada sprzętu pływającego.

Nie możemy zapomnieć o naszej bazie: bardzo afrykańska, a przy tym zupełnie niearabska miejscówka. Zarządzana przez parę właścicielską lokales plus Portugalka, z równie międzynarodową kombinacją instruktorów i rekrutowaną z plemienia tauregów, świetnie przeszkoloną obsługą (każdy posiłek podawany najpierw kobiecie, uwierzycie? ;)). Wielka przeszklona jadalnia, chillout bar z widokiem na lagunę, olbrzymie 2-3 osobowe bungalowy (naszym zdaniem zmieściłyby 6 osób każdy), z prywatnym intymnym salonem łazienkowym (wanna, prysznic) na powietrzu i również wielkimi tarasami z widokiem na wodę – wspaniałe miejsce do wypoczynku pomiędzy sesjami pływania. No i mega, mega, meeega jedzonko – 3 posiłki, każdy z minimum trzech dań: świeże ryby z porannego połowu lokalnych fishermenów, steki z wielbłąda, wołowiny, tuńczyka, grilowane wymyślne warzywa i przepyszne desery… za ten element naprawde gwiazka Michelin’a…

A jeśli dołączymy do tego codzienną wieczorną muzę na żywo w wykonaniu kombinacji lokalnych instruktorów i 'przyjaciół MOLO SURF’: gitary, wszelkiego rodzaju arabskie bębny, harmonijka i na czym jeszcze się dało zagrać…, to czego chcieć więcej?

Podsumowując: z pewnością nasza wyprawa okazała się udana, z pewnością też spot Dakhla trafi do naszego regularnego kalendarza wyjazdów MOLO SURF. Zdecydowanie bardziej przyjazna niż wyeksploatowany Egipt, zdecydowanie pewniejsza wiatrowo niż wyspy greckie czy kanaryjskie, a jednocześnie zdecydowanie tańsza niż daleka Brazylia – stanowi idealną miejscówkę na szybki wypad z intensywnym pływankiem.

Na wodzie głównie Szwajcarzy i Niemcy – to w sumie dobrze – porządek jest 😉 Polaków w naszej bazie nikt nigdy nie widział, nie odwiedzają tego miejsca też ani Rosjanie, ani Brytyjczycy, ani rodzimi w sumie Francuzi, ale czy oni w ogóle pływają? 😉

Nie jest to może najlepsze miejsce dla rodzin z małymi dziećmi, czy par w połowie niepływających, bo ileż się można opalać? Najbliższy duży basen czy atrakcje do zwiedzania znajdują się w Agadirze, a to jedynie … 1000km na północ od Dakhla, więc raczej nie jednodniowa wycieczka 😉

Ale dla spragnionych pływania – TAK! 100% gwarancji wiatru, 100% gwarancji słońca, dłuuugie, piękne zachody słońca i cudowny spokojny chillout!

Już szykujemy zatem ofertę na wyjazd powakacyjny! Mamy nadzieję, że do nas dołączycie? W międzyczasie oczywiście sprawdźcie aktualną wyjazdową ofertę MOLO SURF na sezon 2014: http://www.molosurf.com/wyjazd/

Zapraszamy!